Miłosz Kruk: Mi taki system jak najbardziej odpowiada

Po tym, jak wygraliście dwa pierwsze spotkania w turnieju, dzięki systemowi hybrydowemu mieliście wolne. Dla ciebie to dobre rozwiązanie? Jak podoba ci się takie ułożenie rozgrywek?

Miłosz Kruk: Mi taki system jak najbardziej odpowiada, ponieważ na te dwa mecze trzeba się spiąć, by potem mieć troszkę więcej wolnego. Poza tym, jeśli rozegralibyśmy, trzy a czasami nawet cztery mecze w ciągu jednego dnia, to jest to bardzo duży wysiłek dla organizmu, z którym nie każdy potrafi sobie poradzić.

Oglądałem twoje mecze i muszę powiedzieć, że w każdym elemencie wyglądałeś dobrze, ale moją uwagę przykuły twoje zagrywki. Chyba pewnie czułeś się w tym aspekcie gry?

Muszę powiedzieć, że szczególnie w meczu z Karolem Szczepanikiem i Mikołajem Kaczmarkiem dobrze wszedłem w mecz z zagrywką, i z serwisu na serwis budowałem swoją pewność. Jeśli chodzi o mecz z Mariuszem Prudlem, to pierwszy set przebiegał zdecydowanie pod nasze dyktando, kontrolowaliśmy wynik. W drugiej odsłonie, w końcówce zabrakło nam troszkę i uciekł nam ten set, w tie-breaku z kolei szybko wypracowaliśmy dzięki naszej pewnej grze odpowiednią przewagę i ostatnią odsłonę wygraliśmy bardzo pewnie.

Wysiłek to jedno, ale nie mniej ważne to odpowiednia regeneracja po zakończeniu meczu. Odpowiedni posiłek i regeneracja. A jak regeneracja to metoda krioterapii z naszym partnerem CryoSpace. Jak tobie podoba się ta metoda odzyskania równowagi dla swojego ciała?

Zawsze staram się próbować czegoś nowego, co pozwoli odzyskać siły i odpowiednio zregenerować mój organizm. Krioterapia to bardzo ciekawa metoda, z której z całą pewnością skorzystam, ponieważ słyszałem o niej wiele dobrego. Każdego, jeśli tylko ma okazję i nie ma żadnych przeciwwskazań do wejścia do komory zachęcam do spróbowania tej formy regeneracji.

A propos zimna. To jesteś zmarzluchem? Czy wręcz przeciwna zima ci nie przeszkadza i nawet ją lubisz?

Powiem tak, jeśli jest zima to musi być śnieg, wtedy wszystko wygląda ładniej, cała otoczka robi naprawdę fajne wrażenie. Ale zawsze czekam na lato, nie mogę się doczekać kiedy temperatury podskoczą nieco do góry i będę mógł cieszyć się promieniami słońca, których tutaj w przepięknych Myślenicach nie brakuje.

Graliście niedawno w Rwandzie, w turnieju 2-gwiazdkowym, tam doszliście do 1/4 finału. Co możesz powiedzieć o poziomie zawodów, o rywalizacji w Afryce?

Jeżeli chodzi o poziom turnieju, to był troszkę wyższy niż w turniejach 1-gwiazdkowych. A propos pogody, to przygotowałem się na solidne upały, bo jednak jedziemy do Afryki a my tam przyjeżdżamy, i o 18 zachodzi tam słońce, jest po prostu zimno i trzeba było założyć bluzy i długie dresy. Tym bardziej, że jest to kraj, który jest wysoko położony, a nasz turniej rozgrywany był na poziomie bodajże 1600 metrów nad poziomem morza.

Opowiedz troszkę o logistyce tego wyjazdu, o samym locie.

Okazało się, że samo dotarcie samolotem nie stanowiło większego problemu, ponieważ mieliśmy wylot bezpośrednio z Amsterdamu do stolicy Rwandy Kigali. Następnie musieliśmy odbyć 4-godzinną podróż autobusami, do hotelu i na boiska turniejowe. Muszę powiedzieć, że ta podróż zrobiła na mnie ogromne wrażenie, ponieważ jechaliśmy przez wiele wiosek, w których tak naprawdę mogliśmy zobaczyć i przekonać się na własne oczy, co oznacza słowo bieda.

Jak wyglądało to wszystko na miejscu, mowa chociażby o procedurach i ograniczeniach związanych z pandemią Covid-19?

My jesteśmy już zaszczepieni, ale mimo tego i tak musimy wykonywać testy, ponieważ jest to wymóg FIVB. Żyło nam się bardzo dobrze, począwszy od jedzenia, które było bardzo dobre, na organizacji skończywszy. Wszyscy organizatorzy, wolontariusze byli dla nas bardzo mili i robili wszystko co w ich mocy, by niczego nam nie brakowało. Nikt nie miał tam problemów z językiem angielskim, więc porozumiewaliśmy się w ten sposób, zresztą my także z racji tego, że sporo jeździmy musimy mieć opanowany ten język.

W meczu o wejście do 1/4 finału pokonaliście Jędrzeja Brożyniaka i Piotra Janiaka, którzy wygrali z Wami później dwa razy w Przysusze podczas turnieju o SuperPuchar Polski. Rywale nie mogli się Was nachwalić za tamto starcie, jak to go wspominasz?

Graliśmy o dość późnej porze, wyszliśmy do tego meczu jak do każdego innego, dla nas ważny jest kolejny krok a nie patrzenie ileś tam w przyszłość. W pierwszym secie zagraliśmy bardzo twardo i stabilnie, w drugim chłopaki przechylili korzyść na swoją stronę w końcówce, z kolei w decydującej odsłonie było w miarę wyrównanie i tym razem to my w końcówce byliśmy górą.

Wróćmy do miejsca, w którym się znajdujemy, do Myślenic. Jak tobie podoba się Zarabie?

Mieliśmy lekkie obawy o to, co będzie czy uda się rozegrać zawody ponieważ pogoda przed rozpoczęciem turnieju była mocno niepewna. Sami byliśmy niedaleko stąd, w Zakopanym i po ulewach nasze treningowe boiska były zalane i musieliśmy popracować łopatami by móc potrenować. A ja bardzo się cieszę, że w trakcie turnieju pogoda dopisuje, bo gra nam się zdecydowanie lepiej niż w deszczu.

Na koniec chciałbym zapytać o twoje plany, cele na najbliższe dni/tygodnie?

Plan jest określony przez naszego trenera. Od następnego turnieju Plaży Open wracam do gry z Mikołajem Miszczukiem, z którym będziemy przygotowywać się do finałów Mistrzostw Polski w Myślenicach. Gramy razem w Kołobrzegu, jedziemy w 2-gwiazdkowy turniej World Tour w Pradze, potem prawdopodobnie czekają mnie jeszcze dwa turnieje World Tour.

Z Miłoszem Krukiem rozmawiał w Myślenicach Piotr Bąk.