Mauro Sacripanti dla Plaża Open: To czego doświadczyliśmy w Kołobrzegu, było niesamowite!

W pierwszym meczu turnieju trafiliście na jedną z najlepszych par w Polsce – Piotr Janiak/Jędrzej Brożyniak. Sprawiliście im mnóstwo kłopotów, przegrywając dopiero po tie-breaku. Czuliście spory niedosyt?

Mauro Sacripanti: Mieliśmy okazję do tego, by skończyć ten mecz na naszą korzyść. Niestety popełniliśmy w ważnych momentach sporo prostych błędów. Może na taki obrót spraw wpłynęło to, że graliśmy pierwszy mecz turnieju, od razu na boisku głównym i w pewnych chwilach nie byliśmy sobą. Ale cóż, warunki do gry są dla wszystkich takie same, i nie ma co teraz na siłę szukać wymówek.

Kolejny mecz wygraliście dość pewnie, by w trzecim dość niespodziewanie uznać wyższość przeciwników. Z całą pewnością liczyliście na lepszy rezultat?

W drugim meczu udało nam się znaleźć złoty środek, dzięki któremu nasza gra wyglądała tak, jak powinna. Nasz trener, i zresztą my sami byliśmy zadowoleni z naszej postawy. W trzecim meczu znowu zabrakło tej chłodnej głowy, jednak jesteśmy szczęśliwi z tego, że mogliśmy zagrać w Polsce, w Kołobrzegu. Dziękujemy organizatorom za to, że przyznali nam dziką kartę, że dali nam szansę pokazać się przed polską publicznością.

Mamy w tym momencie wyjątkowy czas, wszyscy mierzymy się z pandemią koronawirusa. Nie obawialiście się podróży do Polski, tego jak to wszystko będzie wyglądało?

Chcemy w tym roku odwiedzić kilka krajów, w których rozgrywane są turnieje, ponieważ niestety we Włoszech wszystkie rozgrywki zostały odwołane i po prostu nie mamy możliwości rywalizacji. Razem z nami trenowała co prawda kilka par, ale wspólny trening nie zastąpi turniejowej adrenaliny, i dlatego postanowiliśmy spróbować sił na polskich zawodach. W zeszłym tygodniu byliśmy w Kopenhadze, więc śmiało można powiedzieć, że szukamy teraz możliwości gry wszędzie gdzie to tylko możliwe.

Co możecie powiedzieć na temat poziomu turnieju, jego organizacji. Jak Wam się tutaj podobało?

To co tutaj zobaczyliśmy było dla nas czymś niesamowitym. Począwszy od organizacji, przez wsparcie kibiców, opiekę nad nami zawodnikami. To jest coś czego nasza federacja, organizatorzy naszych, włoskich turniejów mogliby się od was nauczyć. Chcemy opowiedzieć to, czego tutaj doświadczyliśmy, i kto wie może dzięki temu nasza federacja otworzy się nie tylko na siatkówkę halową, ale także jej plażową odmianę?

W zeszłym roku zagraliście w Malborku. Tam w turnieju 1-gwiazdkowym cyklu World Tour zajęliście 5 miejsce. Jak wspominacie tamten czas?

Tam było inaczej, niż podczas tego turnieju. Ten, z cyklu World Tour odbywał się w środku miasta, w pięknym otoczeniu zamku, jednak my kochamy plażę. Można powiedzieć, że urodziliśmy się na plaży (śmiech), i kochamy ten moment, kiedy po wygranym bądź przegranym meczu w nagrodę, lub za karę możesz iść do morza i szybko się schłodzić. Malbork będziemy wspominali przede wszystkim ze względu na ludzi, którzy to zorganizowali, na wsparcie fanów i wszystkich ludzi związanych z tamtym miejscem. Ale także dlatego, że to właśnie Malbork był pierwszym miastem, w którym mogliśmy zagrać w zawodach cyklu World Tour, poza granicami naszego kraju.

W Kołobrzegu zagraliście na jednych zawodach między innymi z Piotrem Kantorem i Bartoszem Łosiakiem uczestnikami Igrzysk Olimpijskich w Rio de Janeiro. Co możecie powiedzieć na temat poziomu turnieju?

Z całą pewnością Bartosz Łosiak/Piotr Kantor to jedna z dziesięciu najlepszych par na świecie. To, że mogliśmy na żywo zobaczyć jak grają swoje mecze, jak radzą sobie na boisku jest dla nas niesamowitym doświadczeniem. Z ich każdego zagrania możemy wyciągnąć coś dla siebie, coś dzięki czemu możemy stać się jeszcze lepsi. Oprócz nich zagrało tutaj wiele znakomitych par, i muszę przyznać, że poziom Waszych zawodów był naprawdę bardzo wysoki. Jeszcze raz dziękujemy za to, że mogliśmy tutaj być, i mamy nadzieję, że to nie jest nasze ostatnie spotkanie z polskim tourem. Do zobaczenia!

Z Mauro Sacripantim w Kołobrzegu rozmawiał Piotr Bąk – Plaża Open