Z Rio do Rybnika na Plażę Open. Monika Brzostek po 15 latach wraca do domu

Monika Brzostek to zdecydowanie najbardziej utytułowana siatkarka cyklu Plaża Open. Olimpijka z Rio de Janeiro, która zdobywała medale w Pucharze Świata, wraca do korzeni, czyli zagra w swoim rodzinnym Rybniku w parze z Anetą Kaczmarek.

Maciej Nowocień: Pamiętasz kiedy grałaś przed własną publicznością?
Monika Brzostek: Oj, to było bardzo dawno, chyba jeszcze w młodziczkach… Wiesz co, minęło już od tego momentu 14 lat! Na pewno miło będzie mi wrócić do korzeni. Na zawodach będą moi rodzice, zaprosiłam sporo znajomych, więc będą nam kibicować.

Przez ostatnie lata grałaś m.in. w Stanach Zjednoczonych, Brazylii, Chinach… Teraz wracasz do Rybnika.
– Czyli do moich korzeni (śmiech). Cieszę się, że mogę wciąż się poruszać i jestem zadowolona, że gram akurat z Anetą. Znamy się sporo lat, dobrze się czujemy na boisku, mimo że nie grałyśmy ze sobą. Nasza jedyna aktywność to ostatni turniej w Dąbrowie Górniczej. Wszystko przychodzi nam z radością, tym bardziej, że granie jest lepsze, niż trenowanie. Niestety nie mam za bardzo z kim poćwiczyć, z reguły sama chodzę na boiska. Dla mnie to superokazja, żeby być dalej “w biznesie”.

Trzecie miejsce w Dąbrowie Górniczej was satysfakcjonowało?
– Tak. Wiadomo, że zawsze może być lepiej, nawet jak się wygrywa turniej, bo nie zawsze chodzi o miejsca, ale też o styl. To była taka miła niespodzianka. Dobrze grało nam się w kwalifikacjach, a nawet nie miałyśmy żadnego wspólnego treningu. I od razu nie było jakichś spornych piłek, zarówno Aneta, jak i ja wiedziałyśmy, co mamy robić na boisku. Dlatego jestem pozytywnie nastawiona na naszą współpracę. Jak tylko Aneta będzie miała czas, to dogramy ten sezon do końca razem.

Jaki plan na Rybnik?
– Na razie nie stawiamy sobie wysokich celów. Na razie chcemy przejść na spokojnie kwalifikacje. Wiem, że będziemy miały wolny los, a potem zagramy decydujący mecz o wejściu do turnieju głównego. Mam nadzieję, że wszystko się dobrze potoczy i będzie podobnie, jak w Dąbrowie Górniczej.

(fot. FIVB)