Piotr Kantor: Zorganizowanie turnieju na rynku w Cieszynie było strzałem w dziesiątkę!

Jedną z większych niespodzianek było odpadnięcie, we wczesnej fazie turnieju faworyzowanej pary Piotr Kantor/Bartosz Łosiak. Po jednym ze spotkań porozmawialiśmy z Piotrem Kantorem.

Na początek muszę spytać jak sprawa wygląda z twoim zdrowiem, jak kostka?

Kiedy gram, to muszę przyznać, że kostka specjalnie mnie nie boli. Co prawda od czasu do czasu zakuje mnie lekko, jednak zupełnie mi to nie przeszkadza. Gorzej jest tak naprawdę z moją dyspozycją, bo prawda jest taka, że 18 kwietnie kiedy sobie to zrobiłem aż do 18 czerwca, czyli przez 2 miesiące jedyne co mogłem robić na siłowni to ćwiczyć górne partie mięśni. Nie skakałem, nie mogłem biegać przez co ucierpiała zdecydowanie moja kondycja.

Niestety zabrakło cię w Mysłowicach, na MŚ U-23, w których rok temu razem z Bartoszem Łosiakiem zdobyliście złote medale…

No właśnie, cały czas zastanawiałem się czy wystartować w tych zawodach czy nie. Bardzo często ludzie pytali mnie czy zagram w tym turnieju, tym bardziej, że MŚ odbywały się w moim rodzinnym mieście i bardzo żałuje, że tam nie mogłem wystąpić. Była to misja niemożliwa do wykonania, ponieważ do rozpoczęcia mistrzostw praktycznie ani raz nie wyskoczyłem do góry. Dopiero w środę w Mysłowicach udało mi się odbyć jednostkę treningową z trenerem Klimkiem, i po 5 dniach pojechaliśmy na Grand Slam do Berlina. Musiałem wreszcie wejść w rytm meczowy i stąd taka decyzja. Podczas Plaży Open wyszło mi troszkę gorzej ponieważ grałem kilka spotkań w ciągu jednego dnia, a to szczególnie na początku może być zbyt duża dawka.

Czyli rozumiem, że zabrakło podczas turnieju w Cieszynie po prostu sił?

Czy zabrakło sił? Ja grałem po prostu bardzo słabo, nie mogłem wyskoczyć porządnie i jeśli ktoś mnie zna, to wie jak skaczę w normalnych okolicznościach. Fizjoterapeuta mówi mi, że pod koniec sierpnia, może na początku września powinienem dojść do optymalnej formy. A do tego czasu muszę się po prostu pogodzić z porażkami i grać dalej.

Po raz pierwszy zagrałeś na Plaży Open. Powiedz proszę, jak podobał ci się turniej w Cieszynie?

Bardzo podoba mi się, kiedy tego typu imprezy organizuje się na rynku, w centrach miast. Na przykład turniej Grand Slam w Berlinie odbył się przed dworcem kolejowym. To jest bardzo dobra forma promocji siatkówki plażowej, ponieważ ludzie chodzą, zatrzymują się i siadają aby oglądać kolejne mecze i nierzadko mogę chyba tak powiedzieć – zakochują się w tej dyscyplinie.

No to jak to z tą siatkówką plażową w Polsce twoim zdaniem jest?

Wydaje mi się, że siatkówka plażowa cały czas idzie do przodu. Niestety po rozmowach z wieloma zawodnikami wydaje mi się, że ci zastanawiają się czy nie zrezygnować z „plażówki”… Jeżeli ktoś nie ma sponsora, a bardzo wiele par cierpi właśnie na ten problem to prędzej czy później nie wystarczy mu środków finansowych. Są pary, które jeżdżą np. na turnieje rozgrywane na południ Polski, znad morza i jeśli podsumują wydatki na paliwo i noclegi to zostaje im niewiele. Boje się, że jeśli pieniądze w siatkówce plażowej się nie zwiększą, to ten sport może stracić bardzo wiele.

Wracając jeszcze do Plaży Open. Powiedz mi czy słyszałeś wcześniej o naszym turnieju?

Oczywiście, że słyszałem! Trudno nie wiedzieć, co to jest Plaża Open, skoro bez Was ciężko byłoby w tym sezonie z turniejami. Czytam wiele portali sportowych, siatkarskich a poza tym mamy także z Bartoszem swój profil na facebooku- tak więc jesteśmy na bieżąco.